Druga odsłona wystawy Gniazdo – Nest, trwająca od 10 do 26 stycznia 2018 roku, miała swoje otwarcie w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Kuratorkami wystawy była dr Dorota Chilińska – artystka i wykładowczyni w Zakładzie Plastyki Intermedialnej Wydziału Sztuk Pięknych w Toruniu oraz dr Katarzyna Lewandowska – historyczka sztuki i wykładowczyni w Międzywydziałowym Instytucie Nauk o Sztuce na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Na wystawie zostały zaprezentowane parce 13 artystek i 11 artystów, związanych z Gdańskiem i Toruniem.
Jednym ze skojarzeń, jakie nasuwał tytuł wystawy było ptasie gniazdo o splecionej, poplątanej i zawiłej strukturze. Nieodparte uczucie wieloznaczności tego słowa, przypisywana mu różnorodność odniesień i symboli pozostaje w ścisłym związku z cytatem wykorzystanym do opisu wystawy, który brzmiał: „Jeśli ktoś nie lubi skomplikowania, złożoności i zmian, nie może dobrze się czuć w XXI wieku”[1].
I tak też zaprezentowana została wystawa, jako wielowarstwowy i zmultiplikowany obraz naszego otoczenia. Jako zlepek komentarzy o wymiarze polityczno-społecznym, w wielu wypadkach nawiązujących do współczesnej kondycji Polski. Ta wyjątkowo bogata narracja, pomimo trudnej przestrzeni wystawowej, dała się odczuć jako niezwykle płynna. Otwierała ją instalacja jednej z artystek i jednocześnie kuratorek wystawy – Doroty Chilińskiej, pt. W brzuchu świata II, składająca się z metalowego łóżka, części rynien i dźwięku. Oddziaływała ona na wyobraźnię widza głównie poprzez surowość instalacji, wzbogaconej o odgłosy „ludzkiej obecności”[2], co według artystki miało wzmacniać egzystencjalny wymiar pracy. Jej nawiązanie do dramatu Sławomira Mrożka Emigranci, dodatkowo pozwalało wyjść na naprzeciw bieżącemu i katastroficznemu w swych skutkach problemowi uchodźców, ilustrując historyczny wymiar wychodźstwa. Instalacja doskonale korespondowała i tworzyła swoistą klamrę z jedną z ostatnich prac, również nawiązujących do kwestii migracji.
Znajdująca się po przeciwległej stronie sali video instalacja Anki Leśniak, prezentowała wywiady z artystkami i artystą, mieszkającymi w Wiedniu, z dala od rodzinnych stron, zwracając uwagę na problemy z jakim wiąże się życie współczesnych emigrantów. Impulsem do wciąż trwającego projektu Leśniak, była postać rosyjskiej malarki i rzeźbiarki żydowskiego pochodzenia – Teresy Feoderovnej Ries, żyjącej na przełomie XIX i XX wieku. Rosyjska artystka po usunięciu ze szkoły artystycznej w Moskwie, wyjechała do stolicy Austrii, tworząc tu m.in. niebanalną rzeźbę czarownicy – dzieło równie zapomniane jak postać samej artystki. Rzeźba Ries została sfilmowana i zaprezentowana podczas wystawy. Całość projektu można odczytywać jako próbę przywołania oraz zachowania pamięci o emigrantach i artystach, jest to także ukłon jednej artystki wobec drugiej.
Kolejnym wspólnym mianownikiem, który splatał prezentowane prace stał się zapis utraty i tęsknoty. W przypadku wyżej wspomnianych, można przełożyć to na utratę rodzinnego domu, przytulnego „gniazdka”, zaś w pracy Diany Rönnberg One Flew Out of the Nest too Early, widzieliśmy straconą szansę jego stworzenia. Artystka zaprezentowała fotografię, na której uwieczniła moment poronienia, pod zdjęciem umieszczone zostały niemowlęce śpioszki, które dostała w prezencie w 12 tygodniu ciąży. Ten traumatyczny obraz to opis niewysłowionej straty, nieprzerwanej tęsknoty i trwałej pustki.
W poczuciu niepokoju utrzymywały widza również prace o wymowie politycznej. Sztandar Martyny Jastrzębskiej, z datą 1942, upamiętniającą pogrom Żydów w Jedwabnem, jednoznacznie podkopuje wiarę w polskie dobrosąsiedzkie współistnienie i burzy stereotypy postrzegania polskości.
Podkreśla to także obraz Grajdoł, autorstwa Piotra Mosura, prezentujący rozpustną szlachecką ucztę, nawiązując do tradycji i tożsamości narodowej Polaków.
Próbą sprowokowania do samodzielnej interpretacji rzeczywistości stała się również Macierz Grzegorza Klamana, która przybrała formę pomiędzy rzeźbą, asamblażem, a instalacją. Jej kształt przypominał kobiecą miednicę, po środku której zostało umieszczone łożysko, zatopione w formalinie. Nad nim, nawiązujący do symbolu godła orzeł bez korony, poniżej plastikowe rurki, które bezwładnie zwisały, jakby zostały przecięte, tym samym nie mogąc odżywić znajdujących się pod nimi roślin.
Wątek biologiczności, który niejako narzucał sam tytuł wystawy, kontynuowany był w różnorodnych odsłonach, przybrał on także wymiar pozaludzki. W przypadku pracy Anny Kalwajtys mogliśmy oglądać zapis współpracy między artystką i biologami, którzy w kombinezon o ludzkim kształcie i transparentnej strukturze (będący wcześniej częścią performance), wszczepiali mikroorganizmy, dzięki czemu stawały się one widoczne, chwilowo zauważalne.
To pochylenie się nad Nieludzkim, przedstawiła również Zofia Martin w pracy pt. Św. P., w której kilkadziesiąt os, zostało umieszczonych w tekturowych trumienkach, dopasowanych do kształtu ciał owadów, w jakim odnalazła je artystka po ich śmierci. Martin wykazuje sprzeciw wobec hierarchizacji zwierząt i ich rozpatrywania w kategorii użyteczności bądź jej braku.
W podobny sposób przemawiała praca Tomasza Wlaźlaka Invaders, która kończyła ekspozycję, a którą bardzo łatwo było pominąć. Prezentowała ona znajdującą się między szybami okna, chmarę martwych much. Inspiracją dla tej pracy były słowa znanego reżysera Michaela Haneke: << Mam wielki dom na prowincji, mógłbym zaprosić do niego dwie, trzy rodziny imigranckie. Dlaczego tego nie robię? Bo jestem dupkiem jak my wszyscy>>[3]. Słowa te, stawiały widza w pozycji biernego i bezczynnego wobec dzisiejszej rzeczywistości, zaczynały uwierać, tym samym rzucając cień na końcowy odbiór wystawy, której zmieniające się napięcie, zależne od odmiennej interpretacji symbolicznego gniazda, przy pracy Invaders pozostawało nasilone.
Wystawa Gniazdo – Nest stanowiła niebywałe spektrum tematyczne, które odpowiadało złożoności i pojemności tytułowej nazwy, eksponując jej różnorodny odbiór i ostateczny artystyczny zapis. Oglądaliśmy jednocześnie bardzo subtelne w wyrazie prace – nie sposób ich wszystkich przywołać – za którymi szedł jednak bardzo mocny i jasny komunikat, oraz takie, których oddziaływanie zawarte było w samej formie. Wiele z nich pozostaje projektami otwartymi, będącymi w ciągłym procesie, wychodzącymi naprzeciw trwałym i nieuchronnym zmianom czasu, przez co wystawa zyskała niezwykle silny, czytelny przekaz.
Fot. Dorota Chilińska i Bartosz Żukowski
PRZYPISY:
[1] Rosi Braidotti, Metamorphoses. Towards a MaterialistTheory of Becoming, Oxford 2002, s. 1 [za:] Aleksandra Derra, Ciało-kobieta-różnica w nomadycznej teorii podmiotu Rosi Braidotti.
[2] Gniazdo – Nest. Odsłona 2/ Teil 2/ Part 2, kat. wystawy, Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku , 10.01–26.01.2018, oprac. D. Chilińska, K. Lewandowska, Gdańsk 2018, s. nlb.
[3] Gniazdo – Nest. Odsłona 2/ Teil 2/ Part 2, kat. wystawy, Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku , 10.01–26.01.2018, oprac. D. Chilińska, K. Lewandowska, Gdańsk 2018, s. nlb.
Ewa Sobczyk
Absolwentka hebraistyki w Katedrze Studiów Azjatyckich, na Wydziale Neofilologii UAM w Poznaniu oraz doktorantka w Katedrze Historii Sztuki i Kultury na Wydziale Historycznym UMK w Toruniu. W swoich badaniach porusza przede wszystkim problem sztuki na emigracji, ze szczególnym uwzględnieniem twórców pochodzenia żydowskiego. Zainteresowania poświęca także sztuce i kulturze żydowskiej oraz myśli posthumanistycznej.