Magdalena SWACHA | Natalia BAŻOWSKA | REBORN DOGS 6 | BUDOWANIE BLISKOŚCI

 

REBORN DOGS /cz.6 / 09.2018, Katowice

BUDOWANIE BLISKOŚCI

Spotkanie z Natalią Bażowską

 

 

 

 

Luna i nie tylko jej bliskość

Magda Swacha: „Luna” to jedna z najpopularniejszych Twoich prac. Dlaczego wybrałaś koncentrację na emocjach wilczycy, a być może na ich braku (przyjmowania od innych)? Można uznać, że Wasza wzajemna empatia była ona interpersonalna[1]? Powiedziałabyś o wilkach, że jest to zupełnie odmienny gatunek?

Natalia Bażowska: Nie użyłabym sformułowania „zupełnie odmienny gatunek”. Gatunki po prostu są, tak już chce biologia. Myślę, że słowa Henre’go Besona najlepiej definiują naszą zależność: „Wilki nie są naszymi braćmi; nie są też naszymi podwładnymi. Są innym narodem, uwikłanym tak jak my w złożoną sieć czasu i życia”. I kropka. Jednak wilki są bardzo podobne do ludzi w wielu zachowaniach zarówno stadnych, jak i osobniczych. Ten projekt, mimo początkowych założeń, po prostu w dużym stopniu dział się sam. Pozwoliłam mu się wydarzyć, płynąć naturalnie bez większych ingerencji. Później moją rolą jako artystki było spojrzenie na niego w pewnym sensie z zewnątrz, ocena tego, co się wydarzyło. To było już działanie czysto konceptualne.

M.S.: „Luna to historia samotności, potrzeby bliskości tak silnej, że kwestia przynależności do różnych gatunków przestaje się liczyć”[2]. Które z elementów języka zostały ‘opanowane’, ujednolicone lub wspólne?

N.B.: To, że Luna była oddzielona od stada, na pewno miało duży wpływ na jej zachowanie i potrzebę bliskości. Jest to jedna z bardzo podstawowych potrzeb zwierząt stadnych. Wychowywałam się wśród psów więc wiele moich zachowań i odczytania zachowania się Luny na pewno opierało się na tych doświadczeniach. Jednak nie podchodzę to tego, co się wydarzyło w żadnym stopniu w sposób naukowy, trudno też tu mówić o elementach języka tak, jak rozumieją to ludzie. Wilki prawie nie wydają dźwięków, więc możemy uwzględnić praktycznie tylko mowę ciała, zapach.

M.S.: „Luna” jest więc historią o poszukiwaniu bliskości, którą warunkują i uwydatniają zmysły otwarte na zapach, dotyk. Można powiedzieć tu o przynależności, jaką jest „bycie-w-świecie”, w miejscu bliskim człowiekowi. Gdzie otoczenie człowieka jest z nim nierozdzielne, a człowiek, zwierzę i miejsce wzajemnie się warunkują, bez podziałów np. ze względu na ciało i umysł. Rozumienie bycia staje się sposobem istnienia. „Jestestwo”, o którym mówisz w kontekście wytwarzanej bliskości, czyli relacji, jaka odbywa się poza granicami klasycznie pojmowanego języka, ponieważ on sam w sobie jest niedokładnym narzędziem komunikacji.

Miałaś okazję ‘notować’ jej zachowanie, prywatny kod? Jedyny ślad, jaki pozostał po Waszej relacji to Twoja praca artystyczna?

N.B.: Podświadomie oczywiście, tak jest przy każdej relacji, która jest dla nas ważna, że uczymy się tej drugiej strony, poznajemy jej zachowania. Ślad dla odbiorcy, widza to dokumentacja wizualna (video, zdjęcia) i dźwiękowa. Dla mnie o wiele więcej, to różne formy przyjaźni, jakie nawiązałam ze zwierzętami. Ten projekt bardzo wpłynął na mnie, jako na twórcę, ale też jako na osobę.

M.S.: Na czym polegało poczucie ‘bezpieczeństwa’ chyba że go w ogóle nie zaznałaś podczas realizacji „Luny”? Istnieje ‘recepta’ na bycie bezpiecznym ze zwierzętami w tzw. sytuacji ‘ w cztery oczy’?

N.B.: Czułam się przy Lunie po prostu bardzo swojsko. Jakbyśmy się znały całe życie. Słowo bezpieczeństwo bardzo dobrze pasuje tu jako opis stanu, którego doznajemy, tuląc się lub przebywając z naszymi bliskimi.

Receptą zawsze jest dialog. Zwierzęta mówią do nas cały czas, najczęściej mową ciała. Używają też wielu zapachów. Niestety w tej ostatniej kwestii gatunek ludzki wypada dosyć słabo. Większości z nich nie czujemy po prostu. W toku ewolucji, a dodatkowo w dobie zanieczyszczenia powietrza nasz węch jest bardzo słaby w porównaniu z innymi gatunkami. Mowy ciała można się po prostu nauczyć. Bardzo ważna jest obserwacja zachowania zwierzęcia, jego interpretacja i przede wszystkim zdrowy rozsądek. Niestety współcześnie istnieje w społeczeństwie mocny trend infantylizacji zwierząt, wspierany przez reklamy, co jest bardzo niebezpieczne zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt.

Sposoby bycia zwierząt

M.S.: Wydaje mi się, że Twoje „Rzeźby runowe”, są pograniczne, przełamują wyraźną granicę pomiędzy życiem a śmiercią. Wykluczasz  śmierć w pojęciu ludzkim, ‘nieludzkim’, duchowym?

N.B.: Jest takie powiedzenie „w przyrodzie nic nie ginie”. Abstrahując absolutnie od religii, wierzeń z czysto biologicznego punktu widzenia wszystko, co obumarło, daje życie nowemu. Atomy ciągle krążą w naturze, nie znikają z niej. Rzeźby runowe są poniekąd historią właśnie o tym.

M.S.: Może też o pewnego rodzaju trosce, o rozumieniu bycia i sposobach bycia o tym, że nigdy nie ma pustki wokół człowieka, a to, co go otacza, sprawia, że przestrzeń, w pojęciu materialnym i niematerialnym powiększa obszar wspólnego „’jestestwa’[3].

M.S.: O jakich „nieludzkich” przyjaciołach marzysz ? Jakich już masz? Na portalu społecznościowym FB przedstawiasz swoją fascynację końmi? One najbardziej odpowiadają Twojej somę i psyche?

N.B.: Po prostu mam konia, który jest moim przyjacielem. Ma na imię Lary i jest wielkim pieszczochem. Fascynuje mnie to, jak konie się komunikują i ich zachowania w stadzie. Komunikaty w stadzie koni dotyczą przede wszystkim hierarchii, ale często jest to forma zabawy. Można obserwować je godzinami. Konie tez ostrzegają się wzajemnie o nadchodzącym zagrożeniu. Są też zachowania czysto przyjacielskie jak delikatne podgryzanie podszczypywanie czy ocieranie się o siebie. Wiele sygnałów jest bardzo subtelnych. Jak chociażby ten, w którym koń, patrząc się na konkretną część ciała innego konia, ustawiając w konkretny sposób głowę i resztę swojego ciała przywołuje lub odgania go od siebie. Nie zdefiniowałabym jednak mojej psyche czy somy jako końskiej. Lubię fakt, że jestem człowiekiem, doceniam to, co ten gatunek mi daje, ale nie czuję się jednak ani lepsza, ani gorsza od innych gatunków.

M.S.: Jak byś odniosła to do faktu homeostazy, możesz powiedzieć, że czujesz wewnętrzną równowagę, gdy utrzymujesz kontakt ze zwierzętami, czy kontakt ten jest jedynie dodatkowy, niewnoszący aż tak wiele?

N.B.: W bardzo dużym stopniu tworzymy jedność ze światem, który nas otacza. Do utrzymania równowagi potrzebny jest kontakt też z innymi formami życia niż ludzkie.

M.S.: Są inne gatunki zwierząt, z którymi się przyjaźnisz?

N.B.: Przez moje życie przewinęło się bardzo dużo zwierząt. Były takie, które pojawiły się w nim na chwile, były gośćmi na jakiś czas i te, które zostały na zawsze. Praktycznie każdy z tych kontaktów mnie czegoś nauczył, te związane z przyjaźnią na pewno najwięcej. Często zachowanie zwierzęcia jest prawie lustrzanym odbiciem naszego zachowania. To jest naprawdę niesamowite. Warto wyćwiczyć w sobie taką uwagę wobec świata.

 

 

Oswojeni

M.S.: Oswojenie czy udomowienie innych organizmów według Ciebie jest lepszą drogą do wspólnego porozumienia[4] ?

N.B.: Udomowienie i komunikacja to dwie zupełnie odrębne kwestie. Komunikować możemy się, ze wszystkim, co żyje, ale czy to przerodzi się w dialog, czy nasze próby zostaną zignorowane to już zupełnie inna kwestia. Myślę, że udomowienie nie jest najlepszym sposobem. Bardziej pasuje oswojenie. Dużo zwierząt pojawiło się w moim życiu teoretycznie przypadkiem, jak chociażby kotka, która znalazłam potrąconą na pasach lub postrzelony kruk, znaleziony przez mojego psa. Wtedy zaofiarowanie opieki przełamywało lody. Ale świetne porozumienie można znaleźć też, nie oswajając. Wymiana spojrzeń, mowa ciała, prosty dialog z napotkanym na drodze zwierzęciem daje bardzo dużo.

M.S.: Jak rozpoznajesz język ‘nieludzki’, kiedy, gdzie go słyszysz, gdzie jest obecny, czy może dopiero go tworzymy? Peter Wholleben w książce „Duchowe życie zwierząt”, pyta :”Czy nie byłoby prościej, gdybyśmy to my wreszcie zaczęli uczyć się języka zwierząt?”[5]

N.B.: Nie tworzymy go, powstał w toku ewolucji i jest charakterystyczny dla gatunku, który go używa. Możemy się jedynie go uczyć, albo chociaż próbować uczyć w zgodzie ze słowami Baba Dioum :”w końcu zachowamy tylko to, co kochamy, będziemy kochać tylko to, co rozumiemy, a zrozumiemy tylko to, czego nas uczą”.

M.S.: Tzw. ‘teoretyzowanie’ może być jedynie zaczątkiem rozważań o specyfice nowego języka „Kwestia obecności homologicznych (zbliżonych budową i własnością) pierwiastków języka w odniesieniu do innych niż ludzkich systemów komunikacyjnych nadal pozostaje nierozwiązana, niezależnie od stopnia zaawansowania rozważań teoretycznych na ten temat”[6].

Uczucie zwierzęce jest bardziej instynktowne lub bardziej świadome niż ludzkie?

N.B.: Myślę, że obydwie strony korzystają zarówno z intuicji, jak i zdobytej wiedzy.

M.S.: „Z jednej więc strony to wspólnota tworzy język, z drugiej zaś sposób komunikowania się osadzony jest we współzgodnym (analogicznym) procesie spostrzegania (percepcyjnego doświadczania) świata. Istotą systemu porozumiewania się jest intersubiektywność…”. Jakbyś to skomentowała, według własnych doświadczeń?

N.B.: W pełni zgadzam się z tym zdaniem. Nic dodać, nic ująć. Trafione w punkt.

M.S.: Takie wypracowanie wspólnego porozumienia, o jakim mówimy to zgoda na „bliskość”. Mogłaby ona oznaczać otwarcie się kultury na przyswojenie nowych zewnętrznych elementów. W. Welsch uznałby to za „drogę do szczęścia”[7]. Ten niesamowity proces polegający na bliskości (również poprzez formy komunikatów) przyczynia się do tworzenia specyficznej współkultury gatunku. Jest tak, gdyż tworząc, korzystamy z „różnych kultur i form życia, z których każda wyrasta z transkulturowego przenikania i odznacza się transkulturowym krojem”[8].

 

Porwanie emocjonalne

M.S.: Które z emocji u zwierząt jest bardziej przekonujące (dla Ciebie osobiście) niż ludzkie?

N.B.: Myślę, że rozdział na gatunki tu nie ma znaczenia. Ważna jest szczerość danej emocji.

M.S.: Kiedy ‘on/ona/ono’ boją się, obawiają Ciebie lub Innych?

N.B.: Każdy zwierze obawia się agresji i nieznanego.

M.S.: Czy ‘on/ona/ono’ potrafią być bardziej odważni niż ludzie?

N.B.: Jest takie piękne określenie „jak porwanie emocjonalne”. Traktuje ono, o tym kiedy reagujemy, praktycznie całkowicie instynktownie, często agresywnie i w samoobronie. Uruchamia się wtedy koktajl hormonalny skupiający się na reakcji „walcz albo uciekaj”, krew odpływa do konkretnych narządów, napinają się mięśnie, przyjmuje się konkretną postawę,działa się w afekcie. Zwierzęta w sytuacji zagrożenia życia swojego lub młodych reagują podobnie. Mówiąc o odwadze, mam na myśli nie reakcje, a działanie uświadomione. U zwierząt bardzo trudno je odgraniczyć, ale jestem przekonana, że istnieje.

M.S.: Jaka jest według Ciebie najciekawsza w ‘jej/jego’ cecha charakteru, osobowości, stylu bycia?

N.B.: Każde zwierze, które było mi bliskie w życiu, miało zestaw wyjątkowych cech, jakie nas do siebie zbliżyły. Uważam, że w przyjaźni międzygatunkowej, podobnie jak ludzkiej ważne jest być na tyle podobnym, aby się rozumieć i na tyle innym, żeby być dla siebie ciekawym. Wiec zapewne szukamy cech wspólnych z danym zwierzęciem lub cech, nas uzupełniających, one pozwalają nam na bycie całością.

M.S.: …a  zaleta zwierzęca konkurencyjna w stosunku do ludzkich ?

N.B.: Szczerość zachowania.

M.S.: Na to pytanie nie dostałam odpowiedzi w jednym z wywiadów, może ty byś spróbowała? Intuicja zwierzęca zbliżona jest do Twojej, czyli kobiecej lub może dziecięcej? ( jest ona emocjonalna, fizyczna lub intelektualna?) A może dominuje u zwierząt jedynie instynkt?

N.B.: Dla mnie intuicja nie ma podziału na płeć czy gatunek. Jest zbiorem podświadomych reakcji, które częściowo możemy tłumaczyć właściwościami układu nerwowego, ale dużo naukowców szuka potwierdzenia dla istnienia inteligencji zbiorowej. Jest to bardzo bliskie religiom wschodu, mówiącym, że wszystko stanowi jedność we Wszechświecie. Więc gdyby trzymać się tych teorii intuicja jest dostępna w taki sposób każdemu z gatunków. Pytanie, jak dany gatunek ja użyje i jaki ma dostęp, w tym intelektualny, ale też dotyczący nie tylko blokowania, nienegowania informacji, jakie można mieć dzięki intuicji. Instynkt jest czymś zupełnie innym. Przykładem, może być nowo narodzony ssak, który zaraz po narodzeniu szuka sutka matki. Dotyczy to też noworodków, ale w sytuacji hospitalizacji porodów bardzo rzadko jest obserwowane.

M.S.: Odczuwałaś kontrolę lub manipulację ze strony zwierząt?

N.B.: Dla zwierząt pojęcie manipulacji jest czysta abstrakcja. Zwierzęta są zawsze szczere w swoich zachowaniach. Czas przyszły dla nich praktycznie nie istnieje, funkcjonują w teraźniejszości.

M.S.: Zauważyłaś może tzw. izolację społeczną u zwierząt? Czy kiedykolwiek próba takiej izolacji dotyczyła Ciebie?

N.B.: Tak, ale w innym pojęciu niż funkcjonuje to w społeczeństwie homo sapiens. W hierachii stada zawsze jest osobnik na samym końcu (omega). Jego rola jednak jest bardzo ważna, pełni funkcje rozładowywania napięć i konfliktów w stadzie. Najłatwiej można to zaobserwować w stadzie wilków.

Myślę, że każdy kreatywny człowiek potrzebuje momentu wyizolowania, może to być momentami trudne, ale jest niezbędne do twórczego działania. Lubię być częścią społeczeństwa, bardzo cenię sobie moje własne ludzkie stado, w którym żyję. Przychodzi jednak taki moment, który nie jest do końca zrozumiały dla otoczenia, moment potrzeby całkowitej izolacji. Nie jest w dużym stopniu akceptowany społecznie, ale niezbędny do tworzenia. Nigdy jednak nie przyjmowałam pozycji omegi, nie mam natury, która by mi to umożliwiła, ale też nie mam takiej potrzeby. W sytuacji konfliktów podejmuje dialog, jeśli mi zależy na danej relacji, jeśli nie zależy lub dana osoba po prostu szuka konfliktu dla samego konfliktu, po prostu nie wchodzę w żadną interakcję. Szkoda mi na to czasu.

M.S.: Czy masz niekiedy wrażenie, że zwierzę jest „lepszym człowiekiem”?

N.B.: Człowiek należy do królestwa zwierząt. Wiec w skrócie jest zwierzęciem.

M.S.: Wspomniałaś, o kilku Twoich ciekawych relacjach ze zwierzętami poznanymi podczas podróży…

Uwielbiam spotykać podczas podróży zwierzęta. Są w stanie przekazać o środowisku, miejscu, w którym żyją często o wiele więcej niż ludzie, którzy zamieszkują dany region. Ich przekazy są bezpośrednie, naturalne, szczere. Jestem wdzięczna za każde takie spotkanie.

Było w moim życiu kilka mocnych spotkań jak to z niedźwiedzicą z dwójką małych w Kanadzie, ale też wiele takich prostych, jak spotkanie w Hiszpanii bezpańskiej suni. Towarzyszyła mi podczas wędrówki wzdłuż wybrzeża, a potem po prostu podziękowała i poszła dalej swoją drogą. Podziękowanie to oczywiście moja interpretacja, ale chyba tak mogę wytłumaczyć siedzenie przy mnie i przytulanie się. Nie była samotna, była samotnicą. Nie chciała się przykleić do mnie, była ciekawa, co robię, interesowała się sprzętem. Przez jakiś czas towarzyszyła mi, być może czegoś się też uczyła. A potem poszła swoją drogą. Może wróciła do swojego domu, może wyruszyła na nową przygodę. Nie wiem. Ale siła jej niezależności, pewność, a jednocześnie brak agresji zrobiła na mnie bardzo mocne wrażenie.

M.S.: To bardzo cenne, że możemy doświadczyć zupełnie odmiennej roli nieoswojonego zwierzęcia, jakie staje się dziś nomadą w kontekście wspólnej mimowolnej podróży z człowiekiem, jaki może podążać za nim lub z nim, otwierać drogę do być może lepszych, trwalszych nowych form komunikacji ze środowiskiem.

 

 

[1] „Decentracja – to umiejętność wyobrażenia sobie formy przedmiotów z punktu widzenia osoby siedzącej naprzeciwko -eksperyment z górami u Piageta(Przeciwieństwo centracji myślenia – tj. koncentracja na swoim stanowisku,ujmowanie wszystkiego z własnego punktu widzenia; Decentracja interpersonalna  to postawa stanowiąca przeciwieństwo egocentryzmu, tworzenie w umyśle struktur „poza-ja”, gest warunkiem trafnego poznawania innych ludzi, oznacza postawienie się w sytuacji osoby innej niż ja i uświadomienie sobie inności nie tylko własnych stanów emocjonalnych; to przyjęcie odmiennego punktu widzenia. W tym wypadku jednostka może odbierać świat, jakby patrząc oczyma „innego”, co pociąga za sobą m.in.działania altruistyczne. Rola „ja” zostaje pomniejszona lub zastąpiona przezreprezentację „innego”, lub „ty”.” W: http://www.academia.edu/7397535/empatia_definicje

[2] https://magazynszum.pl/relacja-na-granicy-komfortu-rozmowa-z-natalia-bazowska/

[3] podstawowa kategoria przestrzeni egzystencjalnej

[4] wiedząc, że dzikie zwierzęta stersują się gdy tylko w ich przestrzeni pojawi się człowiek

[5] Peter Wohlleben, „Duchowe życie zwierząt”, wyd.Otwarte, Kraków, 2017, s.255

[6]Naom Chomsky, „Trzy elementy projektujące język. Prace Językoznawcze”, 2008 r., s.3 w: http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Prace_Jezykoznawcze/Prace_Jezykoznawcze-r2008-t10/Prace_Jezykoznawcze-r2008-t10-s241-273/Prace_Jezykoznawcze-r2008-t10-s241-273.pdf

[7] Wolfgang Welsch, Tożsamość w epoce globalizacji – perspektywa transkulturowa [w:] Estetyka transkulturowa, s. 42

[8] W. Welsch, Transkulturowość…, s. 217

 

Magdalena Swacha Komborska, kuratorka, malarka. Dyplom uzyskała na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na Wydziale Edukacji Artystycznej z krytyki i promocji sztuki (2007) z aneksem z rysunku u prof. R. Kubickiego i prof. B. Wojtasiaka oraz na Wydziale Malarstwa u prof.Włodzimierza Dudkowiaka i dr hab. prof. nadzw. UAP Dominika Lejmana (2008). Prowadziła Promocję sztuki na UAP oraz wykłady monograficzne Sztuka interaktywna w przestrzeni miasta na UAM w Poznaniu. Pracę kuratorską rozpoczęła w 2009 r. w Galerii [ON] w Poznaniu. W 2013 zainicjowała i założyła Stowarzyszenie Publish Art. Obecnie realizuje kuratorski projekt koncertów performatywnych „Songs are spells.Combi Cats”. Autorka publikacji m.in. w czasopismach „Artluk”, „Gazeta Malarzy i Poetów”, „Czas kultury”, „Format”, „Exit”, „Kwartalnik Fotografia”, „Fragille”, spam.art.pl, www.obieg.pl oraz katalogów polskich i międzynarodowych. Nagrody i wyróżnienia II Nagroda Promocje 2008, Galeria Sztuki w Legnicy, Stypendium artystyczne dla młodych twórców miasta Poznania za działalność artystyczną – malarstwo oraz krytykę i promocję sztuki 2009.

Natalia Bażowska jest multidyscyplinarną artystką fascynującą się naturą oraz psychiką człowieka i zwierzat. Dorastała jako dziecko w górach, co wpłynęło na jej silną więź z naturą. W latach 1999-2005 studiowała medycynę, w 2007 rozpoczęła jednocześnie studia w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach oraz studia doktoranckie w Katedrze i Wydziale Psychiatrii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. W 2010 r. obroniła doktorat pt. „Ocena emocji wywołanych przekazem wizualnym u osób cierpiących na depresję”, opierając się  na obu dziedzinach nauki. W 2012 roku ukończyła z wyróżnieniem Katowicką ASP a od  2011 zajmuje się wyłącznie sztuką  korzystając w pełni w swoich działaniach z wiedzy medycznej oraz silnego związku z naturą. Stypendystka Ministra Kultury i Marszałka Województwa Śląskiego, wystawiała prace na wielu wystawach indywidualnych (m. in2018 „Terytorium oswojone” BWA Olszty; 2016 „12 na minutę”, Międzynarodowe Centrum Kultury Współczesnej Tabakalera, San Sebastian, Hiszpania; 2015 „Luna”, CSW Kronika, Bytom; 2015 „Leże”, Miejsce Projektów Zachęty, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa) i zbiorowych (m.in. 2018 „Pejzaże Antropocenu”, Bałtycka Galeria Sztuki Współczesnej, Słupsk; 2017 „Chmury_Lasy” 7th Biennale Sztuki Współczesnej w Moskwie, New Tretyakov Gallery, Moskwa, Rosja; 2016 „Na opak”, Galeria Labirynt, Lublin).

 

 

Dodaj komentarz