Roman NIECZYPOROWSKI | Na rocznicę zamknięcia Wyspy


Kiedy w maju tego roku podano do publicznej wiadomości informację o decyzji zamknięcia Atlasu Sztuki, wiele prominentnych osób z łódzkiego środowiska sztuki wyrażało swoją dezaprobatę dla tej sytuacji. Słowa poparcia dla twórców galerii spłynęły wówczas z różnych stron. Między innymi głos zabrali: Marzena Bomanowska (dyrektor Muzeum Kinematografii) i Marek Janiak (Łódź Kaliska), a ze strony łódzkiej ASP, na łamach programu 2 Polskiego Radia („Poranek Dwójki, 1.05.2017) sytuacje tę skomentował Wojciech Leder. W każdej z tych wypowiedzi przejawiał się żal i rozczarowanie faktem zamykania tej niezwykle istotnej dla łódzkiego środowiska galerii[1]. Kiedy równo rok temu władze Gdańska wyrzucały na bruk Instytut Sztuki Wyspa gdańskie środowisko artystyczne milczało. Zabrakło głosu gdańskiej ASP, zabrakło głosu przyjaciół i wrogów. Do tej pory, kiedy o tym myślę, czuję wielki niesmak. Ponad trzydzieści lat działalności, niezliczona ilość wystaw, wielka rzesza artystów, którzy bardzo często stawiali w Wyspie swoje pierwsze swoje „artystyczne kroki”, liczni kuratorzy, którzy w Wyspie zdobywali pierwsze swoje szlify, poznawali co to sztuka krytyczna, sztuka zaangażowana i żadnej reakcji. Ewidentny przykład przysłowiowego braku klasy. Takimi postawami nie kontynuuje się mitu Miast Patrycjuszy, w taki sposób buduje się legendę miasta parweniuszy. Mimo wszystko myślę sobie: Fortuna kołem się toczy, i kiedyś znowu się wszystko poodwraca.


[1] założonej w 2003 r.



 

Dodaj komentarz