Magdalena SWACHA | Dorota ŁAGODZKA | REBORN DOGS 4. Lucy? In the sky with diamonds?

REBORN DOGS /cz.4 / 06.2018, Warszawa

LUCY? IN THE SKY WITH DIAMONDS?

Spotkanie z Dorotą Łagodzką

 

 

Magda Swacha: Przypomnij kiedy i dlaczego poruszyłaś wielostronny temat wpływu zwierząt na kształtowanie sztuki? Jaki symptom kulturowy, praca, postawa artystyczna wpłynęła na Twój zdecydowany głos krytyki?

 

Dorota Łagodzka: Na początku zajął mnie raczej temat wykorzystywania zwierząt w sztuce niż ich wpływu. Zaczęło się to, gdy pracowałam w CSW w Toruniu, kończyłam studia i moje zainteresowania zawodowe ukierunkowały się na sztukę współczesną. Zdałam sobie sprawę, jak często zwierzęta są zabijane lub dręczone dla sztuki. Reagowanie na dręczenie zwierząt w sztuce wiązało się wówczas z narażeniem na oskarżenia nie tylko o negatywnie wartościowaną emocjonalność, lecz co gorsza o zapędy cenzorskie. Zaobserwowałam, że środowisko artystyczne ma dużo większą tolerancję na cierpienie i zabijanie zwierząt, o ile jest ono częścią sztuki, procesu twórczego. Z drugiej strony społeczeństwo reaguje odwrotnie: przemoc wobec zwierząt, na co dzień akceptowana lub niezauważana, zaczyna oburzać, jeśli zostaje pokazana w galerii. Chciałam, by w krytyce artystycznej znalazło się miejsce na dostrzeganie cierpienia zwierząt. Z czasem zaczęłam odkrywać, że zagadnienie zwierząt w sztuce ma także wiele innych aspektów. Znudziło mi się już przywoływanie przykładu „Piramidy zwierząt” Katarzyny Kozyry, ale to właśnie dyskurs wokół tej pracy zirytował mnie na tyle, że postanowiłam zabrać głos.

 

M.S.: Na wiele sposobów w polu sztuki można mówić o obecności czy współudziale zwierząt.

D.Ł.: Obecność to szerokie pojęcie, może oznaczać różne formy istnienia zwierząt w sztuce. Możemy mówić o cielesnej obecności rzeczywistych zwierząt angażowanych przez artystów jako uczestnicy działań artystycznych, aktorzy, performerzy, jak i martwych zwierzętach i fragmentach ich ciał używanych jako tworzywo artystyczne. Możemy jednak mieć na myśli także obecność zapośredniczoną przez wizerunki — przedstawienia zwierząt na obrazach, rysunkach, rzeźbach.

M.S.: Dokładnie, sposoby prezentacji zwierząt, ich istnień, nie tylko dotyczące zwierząt, ale i ludzi są wręcz stałym elementem ekspozycji, a granica tych przedstawień nadal jest łamana z punktu etyki normatywnej, ekologii, socjologii. Pojawiają się  próby przełamania antyestetycznych i nieetycznych postaw twórców lub prezentacji twórcy na nowy sposób. Dlatego też rozmawiamy w Muzeum Pragi na „wystawce” obrazów szympansicy Lucy z warszawskiego ZOO. Jak można zidentyfikować, rozeznać się w „nieludzkim” przekazie sztuki? Na ile Lucy staje się twórczynią dzieł?

D.Ł.: Niestety wystawa została zorganizowana dość naiwnie, jako swoista atrakcja dla dzieci lub oryginalny i zabawny sposób popularyzacji ogrodu zoologicznego. Świadczy o tym krótki tekst towarzyszący obrazom infantylizujący prezentowane zjawisko. Obrazom towarzyszą podpisy w rodzaju „Bananowy taniec”, bez wyjaśnienia kto, dlaczego i na jakiej podstawie nadał obrazom tytuły, które przecież nie pochodzą od Lucy. Brakuje jakiegokolwiek etologicznego lub krytyczno-artystycznego komentarza. Tymczasem Lucy nie jest jedyna. Na świecie w azylach dla zwierząt, które wcześniej były wykorzystywane w laboratoriach naukowych i medycznych, cyrkach czy marnej jakości zoo, przebywa sporo malujących szympansów. Aktywność malarska jest w zamierzeniu ich opiekunów formą terapii i urozmaicenia, wzbogacenia ich życia. Z punktu widzenia historii sztuki malarstwo szympansów można rozpatrywać w kontekście ewolucji kultury i sztuki prehistorycznej, lecz także sztuki dzieci i art brut. Zaryzykowałabym też zestawienie malarstwa szympansów z abstrakcyjnym ekspresjonizmem i przełomem performatywnym, kiedy to sam gest lub proces twórczy (niekoniecznie w pełni świadomy i zaplanowany) staje się częścią sztuki, dowartościowane zostaje samo działanie. We współpracy z biologami malarstwo małp można badać także w kontekście szerszych zdolności twórczych zwierząt innych gatunków, ich architektury (np. gniazd, pajęczyn), zdolności zwierząt do percepcji estetycznej i, jeszcze szerzej, estetyki przyrody i land artu oraz granicy między wytworami natury i kultury. Z jeszcze innej strony można na nie spojrzeć w kontekście działań artystów współczesnych, którzy świadomie sytuują zwierzęta na pozycji współuczestników sztuki, współtwórców, aktorów, autorów. Pozycja zwierzęcia jako artysty jest wtedy oczywiście częścią ludzkiej konceptualnej strategii artystycznej, można się jednak zastanawiać, na ile zwierzęta rzeczywiście mają wpływ na formę artystycznego dzieła lub działania.

 

M.S.: W jakim kierunku kształtuje się przedstawianie zwierząt w sztuce, jak scharakteryzowałabyś dotychczasowe przedstawienia animalistyczne?

D.Ł.: Z pewnością ilość prac artystycznych dotyczących zwierząt zdecydowanie wzrosła w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Artyści podejmują szereg szczegółowych kwestii związanych z podmiotowością zwierząt i ich relacjami z ludźmi od strony estetycznej, filozoficznej, etycznej, społecznej, politycznej. Coraz częściej z intelektualną i etyczną świadomością, niekiedy bardziej intuicyjnie. Nie zmienia to faktu, że jednocześnie spopularyzowało się używanie zwierząt do sztuki, często w sposób uprzedmiotawiający i etycznie wątpliwy. Tak więc zainteresowanie zwierzętami skutkuje w dwojaki sposób. Z pewnością jednak temat nie jest wyczerpany. Staram się śledzić wystawy na świecie poświęcone zwierzętom w sztuce, z których zdecydowana większość skupia się na sztuce współczesnej i widzę raczej niedosyt niż przesyt. Dotychczas odbyło się sporo wystaw, które wątek zwierzęcy w sztuce traktowały w sposób ogólny, były zbiorami bardzo różnorodnych prac poświęconych zwierzętom lub je angażującym. Wydaje mi się, że te projekty były zaledwie przygotowaniem gruntu pod ekspozycje bardziej szczegółowe, które skupiałyby się  na poszczególnych problemach, pytaniach dotyczących zwierzęco-ludzkich stosunków lub na szczególnych formach angażowania zwierząt do sztuki.

Sama od jakiegoś czasu myślę o zorganizowaniu wystawy dotyczącej zwierząt jako podmiotów twórczych, na której znalazłyby się między innymi obrazy szympansów. Uważam jednak, że miałaby ona sens z obszernym komentarzem, który pozwoliłby osadzić te malowidła w kontekstach artystycznym, etologicznym i ewolucyjnym. Prace wyeksponowałabym w przestrzeni wystawienniczej jak poważnie potraktowane obrazy, lecz także zapewniła widzom dostęp do rzetelnej wiedzy na temat warunków ich powstania i aktualnego stanu wiedzy naukowej o małpach człekokształtnych. Zależałoby mi na zebraniu obrazów szympansów tworzonych w różnych warunkach, zarówno w ramach eksperymentów naukowych, w zoo, jak i placówkach opiekuńczych dla zwierząt, czyli właśnie wspomnianych azylach. Obrazy Lucy nie odbiegają znacząco od tych, które widziałam dotychczas, można je uznać za swoistą klasykę szympansiego malarstwa. Ciekawym przypadkiem jest także zmarła niedawno gorylica Koko i jej towarzysz Michael, które zarówno malowały, jak i posługiwały się językiem migowym. Koko także komentowała swoje obrazy w prosty sposób, określając np. co one przedstawiają, mimo iż były to kompozycje składająca się kolorowych plam. Z dotychczasowych badań wynika, że małpy nie są zdolne do tworzenia obrazów przedstawiających, nie podejmują prób odwzorowania postaci i twarzy ludzkiej jak to czynią dzieci na pewnym etapie rozwoju), lecz ograniczają się do abstrakcji. Pytanie brzmi, na ile jest to bariera poznawcza, a na ile manualna, fizjologiczna, tak jak ma to miejsce w przypadku języka. Małpy nie są w stanie wypowiadać słów ze względu na budowę ciała, niektóre z nich jednak potrafią nauczyć się komunikacji w języku migowym lub obrazkowym.

M.S: Czy zwierzę, Lucy, jest już podmiotem niezależnym lub dominującym w sztuce?

 

D.Ł: Powiedziałabym raczej, że zwierzęca podmiotowość jest coraz częściej tematem podejmowanym przez artystów. Zmiany w podejściu do zwierząt sprawiają, że zarówno artyści jak i widzowie częściej traktują zwierzęta podmiotowo lub dostrzegają ich uprzedmiotowienie. Jeśli jednak masz na myśli zwierzęta jako sprawcze podmioty twórcze, to z pewnością nie można mówić o ich pełnej niezależności. Zwierzęta mogą podejmować stosunkowo niezależne sprawcze działania, które jednak ludzie sytuują w obrębie sztuki, jak to ma miejsce w przypadku performance’ów z udziałem zwierząt. Wracając do Lucy, jej twórczość malarska jest od niezależności bardzo daleka. Nie żyje ona na wolności, lecz w ogrodzie zoologicznym, tworzy za pomocą przyrządów stworzonych i przyniesionych jej przez ludzi. Stopień niezależności twórczej każdego malującego szympansa, zależy od decyzji ludzi o ingerencji w działania zwierzęcia. Można zaobserwować różne temperamenty i techniki malowania u różnych szympansów. Niektóre z nich malują zamaszyście i szybko, inne powoli, delikatnie i w skupieniu, niektóre językiem, inne tworzą kolaże wklejając do obrazów na przykład pestki. Poza tym tylko niektóre jednostki wykazują w ogóle zainteresowanie malowaniem. Trudno jednak jednoznacznie uznać te działania malarskie szympansów za przynależne do świata sztuki. Badania na ten temat prowadził artysta i biolog Desmond Morris, z kolei historyk sztuki Thierry Lenain w książce „Monkey Painting” odmawia uznania obrazów tworzonych przez szympansy za sztukę.

 

M.S.: Szczególnie interesująca byłaby tutaj myśl Wolfganga Welscha mówiącego o tym, że bliskość jest ważniejsza niż pochodzenie lub że sztuka jest zaledwie i aż modelem do opisu rzeczywistości. Wtedy właśnie dzięki istotom takim jak Lucy świat zyskuje zupełnie inny obraz, widziany jest on na nowo i być może nie jako zwierzęcy czy nieludzki, a kolejny obraz (?). Ciekawa może być tu także myśl Zygmunta Baumana o tym, że życie w społeczeństwie to współbycie społecznych innych, tożsamości powstającej na zasadzie interakcji pomiędzy osobą i nie-osobą.

 

D.Ł.: Tak, tym bardziej, że Welsch zajmował się także estetyką zwierzęcą. Przede wszystkim warto, byśmy zdawali sobie sprawę, że ludzka estetyka wyewoluowała ze zwierzęcej. Zmysł estetyczny nie jest właściwością wyłącznie ludzką, lecz zaawansowanym produktem ewolucji. Już Darwin pisał o pięknie przedestetycznym. Welsch zwracał uwagę na nieredukowalność estetyki zwierzęcej do funkcji wyłącznie praktycznych (np. reprodukcyjnych) oraz na estetykę zwierzęcą, której przyczyną jest piękno, a także na nieliczne przypadki przenoszenia przez zwierzęta postrzegania estetycznego z ciała na obiekt (np. u altanników).

 

M.S.: W kontekście równouprawnionego pojawiania się / obecności / współuczestnictwa innych gatunków w sztuce można mówić o działaniach już na pograniczu sztuki?

 

D.Ł.: Stwierdzenie, że mamy do czynienia z jakimkolwiek równouprawnieniem zwierząt i ludzi czy to na polu sztuki, czy jakimkolwiek innym uważam za zdecydowanie zbyt daleko idące. Z pewnością równouprawnienie nie jest faktem, a kwestia tego, co miałaby ono znaczyć w konkretnych sytuacjach, jest skomplikowane. Po pierwsze pojawia się pytanie, o jakich zwierzętach mówimy. Choćby Jacques Derrida, Peter Singer czy Andrzej Elżanowski, każdy z innej perspektywy, wskazywali na problem z ogólnym pojęciem „zwierzę”/ „zwierzęta”, którego używamy na określenie tak bardzo różnych organizmów jak goryl i pchła, bardzo bliskich lub dalekich nam ewolucyjnie, o różnych zdolnościach poznawczych i doznaniowych.

 

Odnosząc się do drugiej części Twojego pytania na temat pogranicza sztuki, odpowiem twierdząco. Trudno w prosty sposób zakwalifikować malarstwo Lucy jako sztukę. Można podejmować próby opisu twórczych działań zwierząt językiem historii sztuki i krytyki artystycznej oraz zastanawiać się czy, w jakim zakresie możemy zakwalifikować przedmioty wytwarzane przez zwierzęta jako dzieła sztuki, lecz zbyt proste inkluzywne orzekanie w tej materii ociera się o ignorancję lub infantylizację. Z kolei sądy odgórnie zwierzęta wykluczające są konserwatywne metodologicznie oraz ignorują po prostu pewne zjawiska i ich naukowy wymiar.

 

M.S.: Tak w szczególności warto pamiętać, że sam Peter Singer właściwie zaprzecza, czy kwestionuje wyzwolenie zwierząt w tym sensie, że z jednej strony pisze o zmniejszniu lub zapobieganiu zadawania bólu zwierzętom ale nigdy nie kosztem ludzkiego życia.Jednak to temat na kolejny wywiad.

 

Singer jest bardzo konsekwentnym utylitarystą. Jego nazwisko często pojawia się w kontekście etyki zwierzęcej (animal ethics). Z pewnością zawdzięczamy mu popularyzację pojęcia gatunkowizmu i dostarczenie wielu ważnych argumentów, warto jednak pamiętać, że to Richard Ryder pierwszy sformułował pojęcie szowinizmu gatunkowego. Również Tom Regan czy Gary Francione są jednymi z klasyków teorii praw zwierząt. Obecnie jednak wszystkie te teorie zostały poddane krytyce lub rozwinięte, na gruncie polskim m. in. przez Dorote Probucką. Animal Ethics Reader pod redakcją Susan Armostrong i Richarda Botzlera to wieloautorski opasły tom. Sztuka jest jednak tematem marginalnym na polu rozważań etycznych na temat zwierząt. Najpełniejszym chyba teoretycznym ujęciem etyki użycia zwierząt w sztuce jest artykuł Joe Zammit-Lucii Practice and Ethics of the Use of Animals in Contemporary Art.

 

M.S.: Jakie znaczenia nadawane są zwierzętom w pozaeuropejskim dyskursie kultury i sztuki?

 

D.Ł.: Tam, gdzie ostały się tradycyjne formy sztuki, tam można śledzić także lokalne podejścia do zwierząt, oparte na tradycyjnej dla regionu mentalności i filozofii.

 

M.S.: …czyli kolejne świadectwo tego, że tożsamość kulturowa, jest bardziej autentyczna w kontekście lokalnego folkloru.

 

D.Ł.: Jednak to bardziej zadanie dla etnografa niż historyka sztuki, bowiem są to raczej formy sztuki ludowej lub starannie, lecz jednak sztucznie podtrzymywane tradycje, leżące poza głównym nurtem świata sztuki współczesnej, będącej częścią globalnego art worldu. W tym ostatnim, podejście do zwierząt zależy raczej od indywidualnej postawy artysty, niż jego narodowości czy pochodzenia etnicznego. Międzynarodowe imprezy artystyczne, biennale, festiwale odbywają się nie tylko w Europie i anglojęzycznym świecie zachodnim, lecz także w innych krajach. Wielu artystów pochodzenia azjatyckiego mieszka, pracuje i wystawia w Stanach i Europie. Zmiany dotyczące miejsca zwierząt w sztuce, o których mówimy, nie są regionalne, ale to chyba dobrze.

 

M.S.: Czy w obecnych działaniach artystycznych możemy powiedzieć o tworzeniu pewnej zbiorowej tożsamości pomiędzy ludźmi a zwierzętami? Jaka ona jest:płynna, zmienna, agresywna?

D.Ł.: To pytanie szalenie złożone filozoficznie, ograniczę się więc do stwierdzenia, że z pewnością świadomość ekologiczna, wiedza naukowa, teorie posthumanistyczne i etyka praw zwierząt mają wpływ na rozumienie tożsamości ludzkiej, zwierzęcej i zbiorowej w nowy sposób, a artyści są jednymi z tych, którzy te idee najszybciej przejmują, interpretują i rozwijają. Jeśli próbować ująć te idee jakoś ogólnie, upraszczając można stwierdzić, że zdaliśmy sobie sprawę z płynności granic pomiędzy ludźmi a innymi istotami i przekroczyliśmy koncepcję człowieka wyizolowanego ze świata. Przy niezaprzeczalnej wyjątkowości człowieka zrozumieliśmy, że nie jest on przeciwstawny zwierzęciu, lecz jest jednym ze zwierząt, a kultura nie jest przeciwieństwem natury. Takie dychotomiczne opozycje nie opisują trafnie świata, w którym żyjemy. Zdaliśmy sobie sprawę z uwikłania człowieka w sieć relacji z innymi istotami i środowiskiem. Wszystko to niesie potrzebę nowego rozumienia podmiotowości i nowej etyki oraz wypracowania szeregu praktycznych rozwiązań, z którymi konfrontuje nas coraz szybciej zmieniająca się rzeczywistość.

 

M.S.: Jaką przede wszystkim rolę, według Ciebie, spełnia zwierzę w aktualnych działaniach twórczych artystek, jest tylko znakiem, symbolem, obiektem czy może ma charakter performatywny, żywy, nieuchwytny, płynny?

 

D.Ł.: Faktem jest, że zdecydowanie więcej kobiet niż mężczyzn jest zaangażowanych w ruchy społeczne na rzecz zwierząt, więcej kobiet jest wolontariuszkami w schroniskach i demonstruje zainteresowanie losem zwierząt w mediach społecznościowych oraz większość wegetarian to kobiety. W sztuce jednak nie zauważyłam aż tak wyraźnej różnicy między zaangażowaniem artystek i artystów w problematykę zwierzęcą. Jeśli jednak już pytasz o artystki, to z pewnością część z nich tworzy prace w duchu nowoczesnego ekofeminizmu, uwidaczniając związki między trudną sytuacją kobiet i zwierząt w świecie rządzonym przez technokratyczny patriarchat, często za pomocą pokazania cielesnej bliskości, więzi, podobieństw między ludźmi a zwierzętami.

M.S.: Która z postaw twórczych artystek najbardziej Cię fascynuje jeśli chodzi o przedstawianie zwierząt? Oraz czy można powiedzieć o lustrzanym odzwierciedlaniu tożsamości pomiędzy artystką a zwierzęciem, które eksponuje?

D.Ł.: Nie ma jednej artystki lub postawy. Zawsze w takich sytuacjach trudno mi wybrać na kogo się powołać. Niezmiennie aktualna wydaje mi się seria prac Sanji Iveković, która zestawiła portrety pobitych kobiet i zwierząt płci żeńskiej z podpisami „suka”, „krowa”, „kwoka”. Wiążą się one z problem związku pogardy wobec kobiet i zwierząt, który przejawia się w języku, o czym niedawno mówiłam nieco szerzej w Centrum Zwierząt na X Kongresie Kobiet. Ostatnio przyglądam się bliżej Carole Schneeman, która od połowy lat 60. tworzy prace z użyciem zwierząt, począwszy od wątpliwej etycznie „Meat Joy” z użyciem mięsa i krwi, a skończywszy na szeregu prac poświęconych jej kotom. Przemawiają do mnie także wędrowne performance Oli Kozioł, która śpiewała wspólnie z ptakami i dla krowy pośród krajobrazów. Niezmiennie porusza mnie, fascynuje i nigdy się nie nudzi film Kathy High „Lily Does Derrida”, który jest niezwykle złożonym dziełem, intuicyjnym emocjonalnie, a jednocześnie trudnym intelektualnie, stworzonym ze świadomością dyskursu na temat podmiotowości, sprawczości, tożsamości i śmierci zwierząt.

M.S.: W pracach wielu współczesnych artystek m.in. nawet w tak „okrutnej” i antyestetycznej „Dirty Bomb” Izy Tarasewicz, ciągle pojawia się rodzaj niewinnego piękna, kobiecości, dobra; zastanawia fakt, który tak trafnie opisuje Jolanta Brach–Czaina: „Zło jest jakością doświadczenia tak samo ważną jak dobro, choć inną. Właśnie odmienność tych jakości powoduje, że pragniemy ich obu, bo każda wbogaca istnienie, podnosząc jego wartość.”

 

Fot. Agata Zbylut

 

Magdalena Swacha Komborska

kuratorka, malarka

Dyplom uzyskała na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na Wydziale Edukacji Artystycznej z krytyki i promocji sztuki (2007) z aneksem z rysunku u prof. R. Kubickiego i prof. B. Wojtasiaka oraz na Wydziale Malarstwa u prof.Włodzimierza Dudkowiaka i dr hab. prof. nadzw. UAP Dominika Lejmana (2008). Prowadziła Promocję sztuki na UAP oraz wykłady monograficzne Sztuka interaktywna w przestrzeni miasta na UAM w Poznaniu. Pracę kuratorską rozpoczęła w 2009 r. w Galerii [ON] w Poznaniu. W 2013 zainicjowała i założyła Stowarzyszenie Publish Art. Obecnie realizuje kuratorski projekt koncertów performatywnych „Songs are spells.Combi Cats”. Autorka publikacji m.in. w czasopismach „Artluk”, „Gazeta Malarzy i Poetów”, „Czas kultury”, „Format”, „Exit”, „Kwartalnik Fotografia”, „Fragille”, spam.art.pl, www.obieg.pl oraz katalogów polskich i międzynarodowych. Nagrody i wyróżnienia II Nagroda Promocje 2008, Galeria Sztuki w Legnicy, Stypendium artystyczne dla młodych twórców miasta Poznania za działalność artystyczną – malarstwo oraz krytykę i promocję sztuki 2009.

 

Dorota Łagodzka

historyczka sztuki, pracuje na Wydziale Artes Liberales UW, gdzie prowadzi m. in. zajęcia „Zwierzęta w sztuce i kulturze wizualnej”, współautorka i sekretarz naukowa kierunku antropozoologia i programu doktoranckiego „Na styku natury i kultury” (2015-2018); zrealizowała dwa projekty NCN: „Znaczenie studiów nad zwierzętami dla badań nad kulturą w Polsce” (2012-2015) wspólnie z dr Anną Barcz oraz „Zmiana statusu zwierząt w sztuce współczesnej” (2014-2017) indywidualnie; kuratorka wystaw (m. in. „Ecce Animalia”, Muzeum Rzeźby Współczesnej w Orońsku, 2014); współredaktorka czasopisma „Artmix”; prowadzi blog o zwierzętach w sztuce „Nie-zła sztuka” i fanpage Animal Studies PL.

 

Dodaj komentarz