Magdalena SWACHA | Daria SKOK | REBORN DOGS 3. Kucam w cieple zwierząt.

REBORN DOGS /cz.3 /

04.2018, Wrocław

Spotkanie z Darią SKOK

KUCAM W CIEPLE ZWIERZĄT

            „Emil Cioran napisał kiedyś, że zamiast wciąż obłędnie i na wprzódki się cywilizować, „powinniśmy zawszeni i pogodni kucać w cieple zwierząt”, albo jakoś podobnie. Czytam wyrafinowanych filozofów, ale potrafię ich nauki przyjąć jedynie prostodusznie i bezpośrednio. Idę więc kucam.”[1]

 

 

Zaczynamy, kilka celowych i sztampowych pytań „poradnikowych” o „dobrą” rodzinę.

Magda Swacha: Dario opowiedz krótko o swojej rodzinie „mieszanej”, ile masz zwierząt na utrzymaniu, jak wygląda wasz dzień ?

Daria Skok: Mam 5…zwierząt:

1.Świnka rozetka Cola, albinoska ze skazą (brązowe plamy na uchu) – możliwe, że głucha. Ma około 3 lata, prawie rok była w skerpie zanim ją kupiłam.

  1. Świnka Koka gładkowłosa, ma około 2,5 roku.
  2. Świnka rozetka Rudolfina, około 2 lata 10 miesięcy.
  3. Rozetka Pepsi, około 2 lata, jest wredna.
  4. Suczka Daisy, niecałe 5,5 miesiąca. Waga 11kg. Mieszaniec malamut/labrador + nieznany pies. Biała z biszkoptowo-rudymi uszami i grzbietem.
  5. Jarosław, lat 31, gatunek… hm… mężczyzna…

Rano, po obudzeniu się muszę wszystkich nakarmić. Świnki potrafią potwornie głośno krzyczeć, widzą kiedy wstaję, znają odgłosy lodówki, szeleszczenia reklamówek i zawsze domagają się wtedy swojej porcji. Kwiczenie jest potwornie głośne! Z drugiej strony za każdym razem kiedy daję coś do jedzenia świnkom, muszę dać kawałek tego samego Daisy… Jak nakarmię wszystkich, to wtedy dopiero sama mogę zrobić sobie kawę. Jarek śniadanie robi sobie już sam, chociaż jeszcze do niedawna wolał nie zjeść, jak mu nie zrobiłam. Więc często chodził do pracy głodny :p

Poza tym nie ma co ukrywać – przy tylu zwierzętach trzeba ciągle sprzątać. Codzienne odkurzanie i mycie podłóg to standard. Ale zwierzaki dodają do życia zupełnie inne jakości, takie, których nikt i nic nie zastąpi np. widząc język Daisy wiszący z szeroko otwartego pyszczka (oznaka psiej radości) czuję dziwną mieszankę spełnienia i błogości. Trudno o te uczucia w innych aspektach życia…

M.S.: Kogo matką czujesz się najbardziej? Jako matka z pewnością rozumiesz i rozpoznajesz nastroje swoich dzieci. Emocje pomiędzy Wami są trwałe, w czym się to wyraża (poza czasem trwania) ?

D.S.: Zdecydowanie Coli i Daisy. Koka i Pepsi miały być świnkami Jarka, ale ja się nimi zajmuję, Rudolfinę też kocham, ale to Cola była pierwsza i mam wrażenie, że z nią mam najlepszy kontakt. Uważam, że ze świnek Cola jest najmądrzejsza i najwrażliwsza i więcej rozumie niż pozostałe. Daisy zaś to mój wymarzony pies, mam ją od kiedy skończyła 1,5 miesiąca. Widzę jak rośnie, jak zmienia się jej zachowanie. Z Daisy rozumiemy się już bez słów.

M.S.: Czy wszystkie zwierzątka obdarzasz tą samą miłością?

D.S.: (tak.nie) Nie… (choć jest mi z tego powodu przykro)

M.S.:„(…) o emocjach zwierząt ciągle wiemy niedużo – „…wiele zdolności umysłowych, uważanych dotychczas za wyjątkową właściwość człowieka, występuje również u innych gatunków, jakkolwiek są one słabiej rozwinięte. Najlepiej widoczne są oczywiście u naczelnych, a zwłaszcza u szympansów” [2](…) Różne rodzaje i próby określeń, definicji oraz teorii emocji spotkać można w literaturze przedmiotu dot. biolingwistyki (por. np. Lewis, Haviland-Jones 2005). Nie ma jednak jak dotąd definicji spójnej, jednoznacznej i powszechnie akceptowanej ani teorii, która potrafiłaby uchwycić wszelkie aspekty emocji.”[3]

D.S.: To oczywiste, że zwierzęta czują emocje i uczucia wyższe. Są przecież sytuacje, kiedy zwierzęta „adoptują” osierocone młode w ramach swojego gatunku, a nawet wykarmiają młode zupełnie innych gatunków. Z perspektywy czysto biologicznej nie ma to sensu – wykarmienie obcych osesków zmniejsza szansę zwierzęcia na przekazanie własnego DNA, dlaczego zatem to robią?

M.S.:Miłość, jest więc kluczową sprawą, bez niej i innych emocji zupełnie nie ma kontaktu?

D.S.:Trudno powiedzieć. Miłość do Daisy przyszła z czasem. Od razu czułam się za nią odpowiedzialna, ale minęło trochę czasu zanim zaczęłyśmy rozumieć się bez słów. To jak bardzo mi na niej zależy uświadomiło mi kilka sytuacji, w których mogłam ją stracić. Raz zostawiłam ją na chwilę pod sklepem, żeby kupić coś do picia. Kiedy wyszłam na środku chodnika leżała smycz i szelki… Ktoś próbował ją ukraść, ale przestraszył się jak wszyscy klienci sklepu zaczęli razem ze mną jej szukać. Może sama wtedy się wyrwała… znaleźliśmy ją czekającą pod bramą do kamienicy, w której mieszkam. Całkiem niedawno Daisy zjadła trutki dla szczurów, które portierka na uniwersytecie samowolnie rozłożyła na korytarzu bez żadnych informacji. Na szczęście od razu sprowokowałam u niej wymioty. Takich emocji nie znałam aż do tej pory.

Kocham obserwować jej miny, codzienne czynności, pozycje, w których odpoczywa, to jak mi towarzyszy, jak bawi się z innymi psami, jak ziewa i liże nos… Uwielbiam na nią patrzeć!

M.S. :Wypada i zapytać o smutek. Jest to emocja o egzystencjalnym charakterze, jest tzw. odpowiedzią na wydarzenie, na to co zaszło np. w obszarze związków rodzinnych czy przyjaźni. Które ze zwierząt wydaje się określać smutek? Wasza rodzina jest rodziną idealną?

D.S.: Cola chyba miewa depresję. Kiedy poświęcam jej mało czasu to jest osowiała i ma taki rozczulający i smutny wyraz pyszczka.

Czy nasza rodzina jest idealna? Oczywiście, że nie jest. Ojciec poświęca zdecydowanie zbyt dużo czasu pracy, a zbyt mało dzieciom… A ja czasami zamieniam się w kolejne dziecko, albo znów bywam zbyt wymagająca dla dzieciaków, Jarka i dla siebie.

M.S.: Czego oczekujesz od swoich zwierzątek ?

D.S.: Od świnek niczego nie oczekuję. Po prostu są. Lubię ich obecność, lubię dawać im jedzenie, patrzeć na nie jak biegają na wybiegu. W przypadku Daisy jest inaczej. Marzyłam o psie od dzieciństwa i wiele lat interesowałam się psami i od początku mojej psiej przygody stawiałam sobie bardzo wysokie wymagania. Uczyłam Daisy komend i sztuczek od pierwszych dni w domu, na spacerach zawsze staram się ćwiczyć choćby podstawowe komendy, przynajmniej raz w tygodniu jeżdżę z nią do parku gdzie są przyrządy do agility. Mama Daisy waży prawie 30 kg i jest bardzo dużym psem w typie Labsky (mix husky z labradorem), dlatego uznałam, że jeśli dzieciak ma być równie duży, to nauka dyscypliny jest konieczna, ze względu na bezpieczeństwo jej i postronnych ludzi.

M.S.: Dziecięce zachowania mają sens, jest to prawda ?

D.S.:Nigdy się nad tym nie zastanawiałam… do głowy przychodzi mi teraz przykład z „Małego księcia”, kiedy narrator zarzuca dorosłym brak wyobraźni tłumacząc, że ci w obrazku widzą kapelusz lub bezkształtną masę, a to jest przecież wąż trawiący słonia. Z tymi dziecięcymi zachowaniami jest pewnie podobnie. Nawet jeśli są bez sensu, to chyba są w jakimś kontekście potrzebne lub wartościowe.

Jeśli chodzi o Daisy, moje psie dziecko, wszystkie jej zachowania mają sens. Jeśli tylko wnikliwie się ją obserwuje i ma wiedzę o naturze psów, to można go odczytać. Gryzienie mebli czy człowieka, kopanie dołków, rozrywanie papieru toaletowego, trącanie nosem, podgryzanie, gonienie ogona, lizanie łap, otrzepywanie się itp. W życiu psa są jednak te obszary, które wymagają „ludzkiej etykiety” – w tych miejscach staram się nauczyć Daisy oczekiwanego zachowania. Behawiorystka, którą kiedyś prosiłam o pomoc, powiedziała mi bardzo mądrą, a przy tym prostą rzecz: jeśli pies spotyka się z nową sytuacją i nie pokażesz mu jak powinien się zachować, to zachowa się po psiemu, czyli zrobi tak jak będzie mu najprościej i najprzyjemniej.

M.S.: Uważasz że powinnaś w swoich decyzjach uwzględniać decyzje dotyczące potrzeb twojego dziecka?

D.S.: Oczywiście, że tak! Zarówno w przypadku swoich (ludzkich) dzieci, które chcę mieć, jak i w przypadku zwierzaków. Z tymże zwierzęta są bardziej bezbronne w tym świecie i jedyny sposób by je czasem uchronić, jest raczej przemocowy. Przywołam przykład z trutką, którą Daisy ostatnio zjadła. Ratowanie jej życia zakładało wlewanie jej do pyska siłą parzącej śluzówki wody utlenionej, żeby zwróciła truciznę.

M.S.:Jakie standardy „etyki duchowej” zachowujesz?

Nie do końca rozumiem pytanie… Chyba kompletnie nie dbam o „ducha” i nie mam nic na jego temat do powiedzenia. Dbam o intelekt i rozwój, a z drugiej strony o ciało.

M.S.: Rodzice wiedzą lepiej, co jest w danym momencie najbardziej potrzebne zwierzątku?

D.S.: Na pewno nie, ale starają się czytać im w myślach.

M.S.: Wolność i wybór są potrzebne Twojemu dziecku?

D.S.: Absolutnie tak. Zależy oczywiście o jak rozumianej wolności rozmawiamy, ale wydaje mi się, że kluczem będzie wzajemne zaufanie.

M.S.: Czy zgadzasz się z twierdzeniem, że „dziecko szczęśliwe – to brudne dziecko”?

D.S.: Chyba tak. Sama nie przejmuję się takimi rzeczami. Oczywiście dbam o czyste ubrania, o swój wygląd, ale wierzę w system odpornościowy. Zdarza mi się zjeść coś z podłogi, czasem zapomnę umyć rąk, bardzo mało rzeczy mnie brzydzi, a i te obrzydliwe jestem w stanie zrobić (nie ma rzeczy, których nie wyciągałabym psu z pyska J). Całe życie tak mam, a badania krwi mam wzorowe, a grypy nie miałam nigdy.

M.S.: Czy dzieci potrzebują granic?

D.S.:Jakichś granic na pewno potrzeba, ale nie mam w tej kwestii doświadczenia… Jeśli chodzi o Daisy to są określone sytuacje, w których nie pozwalam jej zachowywać się po psiemu (czyli najprościej i najprzyjemniej), np. Daisy może spać i odpoczywać z nami w łóżku, może przynosić do łóżka różne swoje „skarby” jak znalezione skarpetki, ale nie wolno jej przynosić do łóżka jedzenia. Nie wolno jej także wbiegać do łóżka prosto ze spaceru. Musi zaczekać na mnie, potem idziemy do łazienki i myjemy łapki. Potem może już ułożyć się na poduszkach J

M.S.: Czy emocje u Twoich zwierzątek domowych mają tzw. granice?

D.S.: Raczej nie stawiam im granic, bo i nie ma takiej potrzeby. Kiedy Daisy była malutka to zdarzało jej się szczekać na świnki. Wtedy mówiłam jej, że „tak nie wolno!”, albo „nie wolno szczekać na świnki!”. Już tego nie robi. Daisy w ogóle jest psem bardzo cichym, ułożonym, raczej uległym. Lubi psocić i ma charakterek, ale w ogóle nie szczeka. Poza tymi epizodami z oszczekiwaniem świnek, zdarzyły jej się dwa (2!) pojedyncze szczeknięcia poza domem. Kiedy w okolicy inne psy się kłócą, Daisy pozostaje spokojna, rozgląda się na boki, albo siada i czeka, aż kłótnia się skończy.

Świnki natomiast bardzo skonfliktowały się, kiedy pojawiła się wredna Pepsi. Najpierw były w klatce we cztery, ale wtedy Coka i Rudolfina wiecznie ją biły. Kiedy sytuacja była już zbyt zajadła wkraczała moja najmądrzejsza Cola i podgryzała wszystkie trzy, żeby się uspokoiły. W końcu rozdzieliłam je – nie chciałam dłużej tolerować agresji. Pepsi została w klatce z Colą, bo tylko ona ją toleruje, co nie znaczy, że lubi.

M.S.: Jak uważasz, to, w jaki sposób mówimy o dzieciach, określa ich zachowanie (np. Jeśli mówimy o dziecku że jest nieśmiałe, ono będzie się tak zachowywać)?

D.S.: Na ten temat są konkretne badania, z którymi się zgadzam. W przypadku dzieci język, którego używamy zarówno bezpośrednio do nich, jak i o nich, ma ogromne znaczenie. Nie bez powodu gabinety psychologiczne są pełne, większość tego, co tam „przepracowujemy” ma związek z tym, jak traktowali nas rodzice. Dlatego jestem w tej kwestii bardzo uwrażliwiona.

M.S.: Można dzielić emocje na „dobre” i „złe”?

D.S.: Tak. Niestety należę do tych, którym dzielenie na „dobre” i „złe” przychodzi bardzo łatwo. Ale uczę się szarości. I mam nadzieję, że kiedy już będę miała swoje dzieci (te ludzkie) to będę znała i ROZUMIAŁA całe jej spektrum.

M.S.:Według teorii Darwina „ niektóre formy ekspresji emocji są instynktowne i wrodzone – mają więc charakter dziedziczny”. Które z nich mogłyby być u Twoich pupili ‘dziedziczne’ w sensie międzygatunkowym?

D.S.: Haha, Daisy ma taką zmarszczkę na czole i zawsze kiedy zwrócę jej uwagę, żeby czegoś nie robiła, to patrzy na mnie marszcząc czoło, podnosząc jedną brew i przygryzając fafle po jednej stronie. Ja robię podobno DOKŁADNIE TAKĄ SAMĄ minę kiedy się złoszczę! No a Pepsi jest wredna. Wiadomo, że nie po Jarku! Kiedy Daisy jeszcze gryzła, to Jarek śmiał się, że jest „po mnie” niestabilna emocjonalnie, a Pepsi jest „po mnie” wredna.

D.S.: Czy uważasz, że każde ‘zwierzątko’ powinno być chronione przed trudnymi emocjami?

M.S.: Nie. Trudne emocje są częścią życia każdego człowieka. Dziecko powinno je poznać, ale co ważniejsze powinno nauczyć się radzić sobie z nimi w zdrowy sposób, czyli w mojej opinii taki, który nie powoduje ani autoagresji, ani nieadekwatnych konfrontacji z innymi. To oczywiście jedynie teoria.

M.S.: Twoje pieszczochy radzą sobie, czy często poddają się skrajnym stanom? Złości?

D.S.: Myślę, że tak. Wszyscy jesteśmy czasem złośliwi. Ja bywam złośliwa. Dlaczego dziecko by nie miało? Mam problem z akceptacją złości – zarówno z akceptacją własnej złości, jak i złości innych. Ale uczę się ją akceptować.

Pepsi jest nieuleczalnie wredna i inne świnki jej nie lubią. Na dłuższą metę Cola ją toleruje i z nią Pepsi jest w klatce, ale kiedy otwieram klatki, to Rudolfina, Coka i Cola lubią spędzać czas razem, odpoczywają lub jedzą we trójkę, a Pepsi siedzi sama.

Zastanawiam się teraz czy Daisy była kiedykolwiek naprawdę zła… chyba nie. Ona zawsze jest w pozycji proszącej, pragnącej i oczekującej na pochwałę. O, przypomniałam sobie. Przez pierwsze trzy tygodnie Daisy miewała takie ataki gryzienia do krwi. Gryzła wyłącznie mnie, po nogach, zarówno w domu jak i na zewnątrz. Gryzła zajadle, szukała skóry pod materiałem i wgryzała się w nią do tego stopnia, że jeszcze dzisiaj mam niezagojone ślady po jej zębach. Nie działały żadne metody: ignorowanie, mówienie „nie wolno”, ciągnięcie i separowanie, przerzucanie uwagi na przedmiot… Wyglądało to naprawdę niewiarygodnie, jakby była w jakimś szale, jakiś „Pies Rosemary”. Pomogła nam behawiorystka, po wprowadzeniu metody, Daisy w ciągu tygodnia zupełnie przestała gryźć a moje nogi zaczęły się goić.

M.S.: Czyli nie są posłuszne?

D.S.: Ani ludzkie dzieci ani zwierzęta nie są posłuszne same z siebie. Posłuszeństwa my ich uczymy i go wymagamy.  Pytaniem otwartym pozostaje to, co moment, w którym taka tresura zaczyna być przemocą. W przypadku Daisy mam świadomość tego, że przekraczam tę granicę. Wymagając od niej, żeby siadała przed wejściem na wybieg pełen psów, by czekała na miskę, by przybiegała na komendę itp. stosuję w pewnym sensie przemoc, dominuję ją. Mam jakieś uczucie wstrętu czasami do siebie, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie, by mój pies był niewychowany, by przejawiał agresję wobec innych psów, by szczekał bez powodu na ludzi, by nie przychodził na zawołanie (to akurat zwykła kwestia bezpieczeństwa)…

M.S.: Czy zaobserwowałaś u nich depresję? Podobno o emocjach można mówić już w przypadku prostych stanów afektywnych, niekoniecznie świadomych (takich jakie możemy nazwać odruchem, np.ucieczka) jak objawia się depreasja i czy jest tożsama z naszą nie-zwierzęcą lub nie-dorosłą?

D.S.: Świnki były smutne przez pierwszy miesiąc z Daisy. Pewnie bały się jej, a poza tym nie poświęcałam im tyle czasu, co wcześniej. Cola miała o to do mnie żal, to było widać… Teraz wszystko wróciło do normy, świnki biegają po mieszkaniu i nie boją się psa, poczuły się już bezpiecznie w nowym mieszkaniu i mieszanej rodzinie.

M.S.: A jak to jest z tzw. przeprosinami na ‘niewłaściwe zachowania’?

D.S.: Nie wiem, nie mam pojęcia jak to jest mieć takie „niewłaściwe zachowania” na co dzień. Ale czy my zawsze przepraszamy za nasze błędy?

Daisy nie przeprasza, tylko pokazuje mi, że jest zła. Kiedy jej czegoś zakazuję, to słucha się, ale patrzy na mnie marszcząc czoło, podgryzając jedną faflę i podnosząc jedną brew. Ewidentnie pokazuje mi wtedy, że jest wkurzona, ale i tak się słucha. Pozwalam jej na ten grymas i emocję, bardzo lubię, kiedy to robi.

M.S.: Ale o wszystkim możecie porozmawiać?

D.S.: Myślę, że warto rozmawiać o wszystkim, o czym byśmy chcieli lub potrzebowali rozmawiać.

M.S.: Czy jesteś osobą ciekawą innych kultur? Czy chcesz zaszczepić tę ciekawość dziecku? Jak to się ma do międzygatunkowizmu? Kiedy ‘zwierzątkom; i czy w ogóle przeszkadza różnica rasowa?

D.S.:To strasznie przykre, ale nie mam w sobie tej ciekawości. Nie lubię podróży, jeżdżę jedynie tam, gdzie muszę ze względów „zawodowych”, czyli odwiedzam muzea i galerie. Nigdy nie „zwiedzam” ani nie odpoczywam w innych miastach, czy krajach. Jedynym „Innym”, który mnie niesamowicie fascynuje jest Kosmos i fizyka. Uważam, że są doskonałe, choć jako typowa humanistka, nic z nich nie rozumiem.

Zwierzęta w ogóle nie zwracają uwagi na gatunki i umaszczenia! Pomyśl tylko o mieszańcach Jacka Russela z Labradorem…

M.S.: Które stwierdzenie jest ci bliższe: „Jestem wierna/y moim przekonaniom” czy „Pod wpływem różnych zdarzeń zmieniam moje przekonania”?

D.S.:Chyba oba po trochu. Poczucie bezpieczeństwa jest dla mnie ważne, dlatego przywiązuje się do wielu rzeczy. Z drugiej strony wiem, że są takie momenty, że wiele rzeczy w życiu się przewartościowuje.

M.S.: Emocje pełnią rolę adaptacyjną u człowieka jak i u zwierząt, pomagają organizmom w przetrawieniu, ale wg psychologii Averill „emocje są tworami społecznymi i kulturowymi, a nie biologicznymi”[4]. „Emocja jest chwilową rolą społeczną (społecznie tworzonym syndromem), która zawiera w sobie dokonywaną przez jednostkę ocenę sytuacji, która jest interpretowana raczej jako namiętność niż działanie.”[5]. W jakie role społeczne wcielają się Twoi najbliżsi?

D.S.: Daisy zdecydowanie wciela się w rolę dziecka. Jej zachowanie bywa tak rozczulające… potrafi przytulać się jak dziecko – kładzie łapkę na mojej piersi, głowę na obojczyku, plecy wtula w moje ramię, którym ją obejmuje. Cola natomiast jest jak jakiś mędrzec, który reinkarnował w świnkę. Już mówiłam, że jest bardzo wrażliwa, najmądrzejsza ze wszystkich świnka. Jak na mnie patrzy, to wygląda jakby wszystko wiedziała. Kiedyś miałam też dwa szczury. Cola przypomina zarówno wyglądem jak i charakterem mojego szczurka Lucjana. Czasami myślę, że to jego reinkarnacja. Lucjan tak samo był w sklepie pół roku zanim go wzięłam. Trzymali go w maleńkiej półce nakrytej szkłem. Lucjan nigdy nie widział innych szczurów w sklepie i nie znał dotyku ręki człowieka. W sklepie łowili go wiadrem, kiedy czyścili mu gablotkę. Trochę trwało zanim go oswoiłam, ale do końca życia Lucjan był mi wierny.

M.S.: Jakie zapachy lubią, jakie czują, wolą rocka czy muzykę klasyczną?

D.S.: Świnki boją się głośnych dźwięków, dlatego kiedy puszczam jakąkolwiek muzykę, zastygają w bezruchu. Wyjątkiem jest muzyka klasyczna… szczególnie lubią Mozarta. Naprawdę!

Jeśli chodzi o zapachy, to świnki preferują owoce i warzywa. Daisy lubi chyba wszystkie zapachy J

M.S.: Tańczą? Rośliny posługują się zdolnością propriocepcji, i rzeczywiście tańczą )

D.S.: Daisy na razie jeszcze nie. Ale jej kumpel Kostek, podobny tak bardzo, że byliśmy przekonani, że to jej brat, podobno zaczyna już ruszać głową do muzyki! Jest starszy o 2 tygodnie, więc pewnie Daisy też niedługo zacznie czuć bluesa!

 

Właśnie kończy studia z historii sztuki i planuje poświęcić się badaniu działań Piotra Pawleńskiego na studiach doktoranckich. Publikowała recenzje z wystaw i wywiady na łamach min. SZUMu, o.pl i QUARTu. Prywatnie mama mieszanego stadka zwierząt. W przyszłości planuje powiększyć rodzinę o setera angielskiego lub płochacza i świnkę (taką prawdziwą).

 

 

 

 

[1] „Kucając”, Andrzej Stasiuk, Wydawnictwo Czarne, Wołowice, 2015, s. 67

[2] Goodall 1997: 29 w: „Język, Komunikacja, Informacja”, „Emocjonalne podłoże wypowiedzi językowych. Zarys problematyki z perspektywy biolingwistyki”, pod red.Piotr Nowak, Paweł Nowakowski, przy współpracy Aleksandry Matulewskiej, Poznań, 2006 r.

[3] Tamże, s. 149

[4]Averill, 1980, s. 312 w :W.Łosiak, „Psychologia emocji”, s.18

[5] Tamże, s.20

Dodaj komentarz