Alicja KUJAWSKA | Artystki i kuratorki: Kobiety, które siedzą w Łodzi. O grupie FRAKCJA Stowarzyszenia Sztuka i Dokumentacja


Kulturalno-polityczny ferment ostatnich lat, ostatniego roku w Polsce ale i na świecie, każe ciągle od nowa podnosić kwestie kobiece. W różnych kontekstach. Również i w sztuce: czy sztuka kobiet to to samo, co sztuka kobieca? Jakie wartości wnosi sztuka kobiet, by można było mówić o jej znaczeniu innym od sztuki mężczyzn? I czy konieczne jest ciągłe zaznaczanie, że to właśnie sztuka wykonana przez kobietę, czy kobiety? Czy ma coś wspólnego ze strasznym słowem na „F”, feminizmem?

Autorkom wystawy „FRAKCJA – Kobiety, które siedzą w Łodzi. Manifest obecności” przyświecały rozmaite motywacje (dyskutowane zresztą stale od kilkudziesięciu lat na gruncie historii sztuki, teorii sztuki, kulturoznawstwa i innych nauk), ale jak świadczy drugi człon nazwy – manifestacja obecności na scenie artystycznej Łodzi była jedną z nich. Wydaje się, że ciągle mało jest w przestrzeni sztuki kobiecych deklaracji. Deklaracji własnych, osobistych wyborów życiowych i artystycznych ścieżek, sposobów mierzenia się z sytuacjami kryzysowymi, rozmowy, czy wreszcie budowania wspólnoty i wspólnego “frontu” w procesie promocji sztuki.

Frakcja to grupa artystek związanych ze Stowarzyszeniem Sztuka i Dokumentacja. To ogólnopolskie, ale umocowane w Łodzi, Stowarzyszenie zajmuje się od kilku już lat dokumentacją sztuki efemerycznej, takiej jak performance, re-enacment, dokument, czy akcja artystyczna. Na wystawie zobaczyliśmy więc sztuki wizualne, w tym też malarstwo, rysunek, instalację i gest artystyczny. Artystki biorące udział w wystawie to: Anka Leśniak (fotokolaż), Monika „Bazinga” Czarska (malarstwo/instalacja), Marta Ostajewska (dokument performensu), Jolanta Wagner (instalacja), Aurelia Mandziuk (re-enacment, gest artystyczny) Ewa Bloom Kwiatkowska (dokument, kolaż), Jolanta Rudzka-Habisiak (tkanina/instalacja).

Siedem artystek jest jednocześnie kuratorkami, co stanowi o szczególności tej grypy i wyjątkowości tej wystawy. To świadectwo zmiany wzorca promowania sztuki, w którym zamiast wszechwładnego kuratora/ki, wybierającego i interpretującego prace artystek, to one same podjęły trud dyskusji nad spójnym obrazem wystawy, nad manifestem swojej obecności: w sztuce, w mieście, w dyskursie o kobiecości. Wieloosobowy zespół kuratorsko-artystyczny postawił sobie za zadanie wypracowanie wspólnej płaszczyzny działania, relacyjności prac, które choć różne, „dopowiadają się” w przestrzeni. Decyzja o współtworzeniu wystawy, współodpowiedzialności za jej kształt i braku „liderki” została podjęta na długi czas przed wystawą. Impuls dało spotkanie z niemiecką grupą artystek Endomorane, które pokazały w Łodzi (Galeria Wschodnia) wystawę „Komm, wir fahrennachLodz” (“Chodź, pojedziemy do Łodzi” – to tytuł przedwojennej niemieckiej piosenki). „Kobiety, które siedzą w Łodzi” to narracja o tych, które zdecydowały „tu pracuj i tu siedź” (jak z kolei w starej piosence „Kochana szara Łódź”). Być może od “tu pracuj i tu siedź” wzięły się odniesienia do koloru szarego, łódzkiej postindustrialnej architektury, czy postaci Katarzyny Kobro, awangardzistki związanej z Łodzią, ale to tylko mój domysł i moja interpretacja.

Data 8. marca 2017 została wybrana nieprzypadkowo jako dzień otwarcia wystawy. W momencie powstawania konceptu wystawy, jesienią 2016 jeszcze nie było wiadomo, że życie samo dopisze kolejne sensy do tej daty, związane z ogólnopolskimi akcjami Parasolek. Wystawa nie podnosi kwestii politycznych w sposób dosłowny, ale polityka jest zawsze obecna w życiu codziennym, więc i tu sztuka jest nią podszyta. Przesłania są subtelne, dotyczą wspólnoty (porcelanowo-złota i pachnąca instalacja Jolanty Wagner jako współautorki ma wymienione wszystkie kobiety, które dołożyły swoje „pięć groszy” do jej stworzenia, flakony po perfumach, piękne puzderka, czy filiżanki), czasu, w którym funkcjonujemy (przestrzenne malarstwo Moniki Czarskiej), międzypokoleniowych doświadczeń i mistycznej kobiecości (fotokolaż Anki Leśniak), wierności ukochanemu medium (tkaniny Jolanty Rudzkiej-Habisiak), inspiracji ikoną awangardy i własnym ciałem (dokumenty Ewy Bloom Kwiatkowskiej i Marty Ostajewskiej), relacji matek i córek oraz prac domowych (Zając re-enacment to dokumentacja procesu rekonstrukcji zabawki wykonanej przez Katarzynę Kobro dla jej córki Niki, zrobiona przez inną parę matkę i córkę, a gest artystyczny Aurelii Mandziuk wpisywał się w nurt „artystycznego krzątactwa”, który często pojawia się w sztuce kobiet jako przejaw autoironii).

Sztuka kobieca, czy sztuka kobiet? A może po prostu „sztuka”? Pytanie pozostaje otwarte, a te kobiety wybierają „siedzenie w Łodzi”. W następnych numerach SPLESZA będę dzielić się rozmowami z artystkami Frakcji.

 

 


Alicja Kujawska

Etnolożka i antropolożka kultury. Autorka programu Antropologia wizualna dla etnologów w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi i Antropologia dizajnu dla studentów kierunku projektowanie Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Współpracowała z Uniwersytetem Śląskim w Cieszynie, Uniwersytetem Mikołaja Kopernika, Centrum Sztuki Patio, World Crafts Council, Texi i Textilmagazine, Świetlicą Krytyki Politycznej. Aktywistka Kooperatywy Spożywczej w Łodzi. Wraz z Grupą Dziecinada organizowała wystawy sztuki dziecięcej Pierwsza kohorta”. We współpracy z Zamkiem Cieszyn zainicjowała międzynarodowe warsztaty dla projektantów Wool Design in Carpathians. Obecnie prowadzi badania dotyczące postrzegania depresji i chorób autoimmunologicznych.
Interesuje się kinem azjatyckim, antropologią medyczną, wełną i guerillaknitting, wzornictwem przemysłowym, bioartem i bajkami dla dzieci. Pasjonuje się ogrodnictwem miejskim i ruchem kooperatyw spożywczych.


 

 

Dodaj komentarz